Będąc ostatnio w drogerii skusiłam się na to, żeby kupić tę maseczkę i wypróbować ją.Słyszałam mnóstwo dobrych opinii na jej temat od naszej nauczycielki na kosmetyce i pomyślałam, że jak już jest dostępna (bo wcześniej tez za nią chodziłam i szukałam) to czemu nie spróbować.
Maska Dermiki przeznaczona jest dla każdego typu cery i jak zapewnia producent, jest idealna pod makijaż.
"Maseczka ekspresowo liftingująca do każdego typu cery. Błyskawicznie napina i wygładza skórę, odmładzając i odświeżając wygląd twarzy. usuwa objawy zmęczenia i poprawia trwałość makijażu. Idealna do cery dojrzałej jako SOS przed wyjściem" - taki tekst znajdujemy na odwrocie.
Chciałam ją zostawić może na jakieś ważniejsze wyjście, np. wesele znajomych, a później swoje. Myślałam że zrobię sobie coś takiego rano, a potem piękna, rozjaśniona i w ogóle cała wyglądająca na wypoczęta, pojadę sobie do kosmetyczki na makijaż i będzie jakiś fajny efekt.
Ale nie wytrzymałam z ciekawości... :)
Wczoraj wieczorem otworzyłam jedną saszetkę i zaczęłam ją rozprowadzać na twarzy.
SPOSÓB UŻYCIA:
"Maseczkę nałożyć na skórę PO UŻYCIU kremu pielęgnacyjnego. Pozostawić do wchłonięcia na 5-10 minut. Ewentualne resztki preparatu usunąć, przyciskając do skóry suchą chusteczkę higieniczną, wykonać makijaż. Uwaga! otwartą saszetkę zużyć jednorazowo! Można stosować nawet codziennie."
Jak pisało w instrukcji - tak tez zrobiłam :)
MOJE ODCZUCIA PRZY NAKŁADANIU MASKI:
Maseczka jest jedwabista, bardzo przyjemnie nakładało się ją na skórę. Po tym jak ją zużyłam całą (bo takie jest zalecenie), zostawiłam na tyle ile trzeba i już po pierwszych minutach zaczęłam odczuwać szczypanie. Nie mam skóry wrażliwej i trochę mnie to zdziwiło, bo zastanawiałam się, co jest nie tak i czy może nie lepiej będzie, gdy ją usunę z twarzy. Ale poczekałam jeszcze trochę i to dziwne uczucie minęło.
TO CO MNIE W NIEJ URZEKŁO:
- twarz po masce jest idealnie wygładzona i rozświetlona.
- napięcie skóry jest bardzo widoczne i nawet, gdy się jej dotyka, jest niezwykle przyjemna
- bardzo ładnie matowi cerę
- koloryt skóry jest bardzo wyrównany - w moim przypadku myślę, że nawet nie trzeba by już nakładać makijażu, bo sama maska tworzy taką cieniutką warstwę fajnego wykończenia
- dla mnie jako dopiero przetestowana nowość, idealnie się nadaje jako baza pod makijaż
- konsystencja maseczki jest gęsta i dzięki temu nie spływa ona z twarzy
- zapach bardzo naturalny i przyjemny
- cena jest bardzo dobra, patrząc na to, jak bardzo jest skuteczna
NIE PODOBA MI SIĘ TYLKO TO, ŻE:
- producent zaleca zużywać jednorazowo całą saszetkę. To w ogóle jest niepotrzebne. Efekt jest mocno przesadzony, jeżeli chodzi o te drobinki brokatu. Musiałam je zbierać płatkami, żeby się tak strasznie nie świecić. Wydaje mi się, że jedna saszetka spokojnie wystarczy na 3-4 razy. Wtedy na pewno będzie lepiej. Przy następnym opakowaniu sama tak zrobię, bo szkoda 'naprać' tyle tego na siebie, jak może nam wystarczyć na dłużej ;)
- denerwuje mnie opakowanie, bo jest nieporęczne i jednorazowe, a tą maskę chciałoby się używać codziennie. Producent mógłby wypuścić ją na rynek w postaci kremu - tubki, bądź w jakimś dozowniku, czy coś...
- trochę długo się wchłania
Podsumowując, śmiało mogę się przyznać do tego, że się w niej zakochałam i będzie to produkt, który na stałe zagości w mojej kosmetyczce, bo jak do tej pory nie spotkałam się z tego typu wynalazkiem, który daje mi takie dobre efekty za śmieszne pieniądze :)
A czy Wy miałyście już do czynienia z tą maseczką? Co o niej myślicie?
Całuję gorąco, bo dziś pogoda za oknem okrutna ;*